wtorek, 9 września 2014

Sylveco - Krem brzozowy z betuliną

Firmy Sylveco nie muszę przedstawiać miłośniczkom naturalnej pielęgnacji. Polska firma jest dość dobrze znana pośród blogerek, a jej produkty zazwyczaj spotykają się z bardzo pozytywnym odbiorem. Jest to zdecydowanie zasługa naturalnych składów, opartych na roślinach z naszej szerokości i długości geograficznej. 

Moja przygoda z Sylveco zaczęła się z lekkim kremem rokitnikowym i pomadką z betuliną oraz kremem pod oczy z bławatkiem. Wszystkie produkty były mi bardzo miłe, stąd z chęcią sięgnęłam po krem brzozowy z betuliną,. Tym bardziej, że brzozy kocham w każdej odsłonie. 

Krem zamknięty jest w okrągłym pudełeczku zakręcanym na nakrętkę. Posiada dodatkowo osłonkę z cienkiego plastiku, która zapobiega dostawaniu się brudków do środka. Co prawda nie jestem fanką tego typu opakowań, bowiem do rozprowadzana wymagana jest paletka, a wkładanie palucha w krem jest niezbyt higieniczne, to w tym wypadku innego pudełka być nie mogło. 
Krem jest bowiem bardzo, bardzo treściwy i w konsystencji przypomina zmrożone masło i dopiero po kontakcie ze skórą staje się łatwy do rozprowadzenia. Bardziej przypomina roztopioną pomadkę niż krem. Jego konsystencja ma jednak wielki plus: nawet mała grudka wystarczy by położyć ją na całą twarz.

Ma delikatny, nieco liściasty, ale i naturalny zapach, który zbytnio nie rzuca się w nozdrza i nie drażni, po aplikacji jest niewyczuwalny.

Sam krem zaskakująco bardzo łatwo się rozprowadza i ładnie się wchłania. Co prawda przez jakiś czas skóra może się świecić, stąd lepiej stosować go jako krem na noc, to po pewnym czasie ta właściwość staje się niezauważalna, a twarz jest miękka i odżywiona. Krem dobrze radzi sobie z przemęczoną i ziemistą cerą i jej niedoskonałościami. Po dwóch tygodniach używania moja skóra wygląda na znacznie bardziej wypoczętą a liczba podłych wyprysków zmalała. Krem radzi sobie też świetnie ze spierzchniętymi ustami i nałożony na usta wygląda jak bezbarwna pomadka. Zgodnie z obietnicami producenta kremikowi niestraszny jest zrogowaciały naskórek i wszelakie smętnie dyndające skórki.
 Choć wydaje się być bardzo ciężkim produktem to nie zdarzyło się mu mnie "zapchać" nawet jeśli stosowany był na dzień i mieszany ze zwykle zapychającym koreańskim kremem BB. Jeśli macie problemy z cerą i nagłymi wypryskami to produkt od Sylveco powinien wam z nimi pomóc. 

Skład jest krótki i przyjemny: Woda, Olej sojowy, Olej jojoba, Olej z pestek winogron, Wosk pszczeli, Betulina, Stearynian sodu, Kwas cytrynowy.


3 komentarze:

  1. Hej! :) Produkty Sylveco są po prostu super :)) Sama mam opisane kilka perełek z ich kolekcji.

    Zapraszam - http://studencka-modnisia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam wersję nagietkową, którą na pewno kupię ponownie jak tylko upały zelżeją. Sam w sobie kremik mnie nie zapycha, ale jak są takie upały to każdy olej mi zaskórniki na twarzy zostawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nagietkowa moze tez wyprobuje. Ja jestem troche wióro sucharem i nawet w upal u mnie sie nic zlego nie dzieje :D

      Usuń

brushes and patterns by: http://miss-deviante.deviantart.com/ & http://crazy-alice.deviantart.com/. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Follow The Author

Followers